sobota, 6 lutego 2010

MR. MIAŁ

    Siedział tak i patrzył. Wątłe ciało tego nieszczęśnika było już niczym więcej, jak tylko krwawym ochłapem. Sterczący zamiast głowy kikut, bezwstydnie roznosił zapach śmierci. To już kolejny. - pomyślał. Ujął ostrożnie, niemal z nabożnością, szkarłatną kończynę. I tak biedna kocina, a raczej to co z niej pozostało, znalazła się w dużym szklanym słoju.
    Odór formaliny roznosił się po całym pomieszczeniu. Małe, groteskowo przytulne, posiadało wszystko, czego potrzebował. W pewnym sensie miał do tego miejsca sentyment. Ot! na przykład ten stół, przy którym teraz stał obdzierając ze skóry kolejnego kota. On także posiadał swój charakter; był chłodnym draniem, który niczym dziwka kładł się pod każdym. Pieprzony zoofil!
    Mijały kolejne dni, a swoista kolekcja zdawała się rosnąć i wypełniać po brzegi piwniczne fortele. Pewnie zapytacie, dlaczego to robił? Co było tak fascynującego w zabijaniu kotów? Nic! Tak naprawdę nigdy nie miał odpowiedzi na to pytanie, choć być może dlatego, że nigdy go sobie nie zadawał. Żył z dnia na dzień... tu w piwnicy - jego małym świecie fantazji i wymyślnych zabaw.
    Sufit zatrząsł ochlapaną krwią żarówką. Wisiała na jednym, nagim kablu, który niczym ostatnia mechaniczna żyła, przetaczał życiodajny prąd.
    Nagle usłyszał odgłosy i jakieś kroki.
    Dwaj mężczyźni wpadli do jego kryjówki, do jego świątyni. Jak nawet śmieli! Czy nie wiedzieli, czym dla niego była?! Ale nie, oni nie posiadali ani krzty zrozumienia dla tego, co robił.
    Byli zupełnie nieczuli.
    Pochwycili go. W sumie, poddał się bez walki, jak gdyby dobrze wiedział, że ten dzień musiał nadejść. Ostatnio zrobił się zbyt nieostrożny, zbyt pobłażliwy dla swoistego procederu. Tak, na pewno go widziała. A może zapomniał zamknąć drzwi na kłódkę? Tak, to było zupełnie możliwe. Niestety.
    Teraz wyglądał jak mumia. Jakieś nieokrzesane prześcieradło zgrabnie owinęło się wokół jego ciała. Ktoś ścisnął wokół niego rękawy. Zbyt ciasno! - krzyczał w myślach. Ale oni nie mogli go usłyszeć. Z resztą i tak nie dbali o jego odczucia.
Byli źli! Już sam sposób w jaki patrzyli na jego przepiękną kolekcje kotów! Widział wstręt w ich oczach. Nie doceniali go, a przecież tak się starał! Wszystko planował z taką ostrożnością i wyrafinowaniem. Ich interesował tylko on. A przecież był tylko maleńką machiną w tym boskim planie. Nie rozumieli.
    Światło zza drzwi oślepiło go. Promienie zachodzącego słońca okalały cały przedpokój. Nie był tu od wieków. Ona tylko stała i patrzyła. Łzy spływały po jej bladych policzkach. Walczyła ze sobą, aby nie rzucić się w jego stronę. Żal rozdzierał serce. Zapewne było gorące, przyjemne w dotyku, zupełnie jak te, które wyjmował z małych ciał swoich pluszowych zabawek. Że też nigdy wcześniej nie pomyślał o rozebraniu na części jej ciała. Mógł mieć z tego tyle uciechy! Ale teraz wszystko skończone.
    - Zajmiemy się nim. Dobrze pani zrobiła zawiadamiając nas. - słowa odbiły się echem w jego wnętrzu.
    Mimo, iż nie do końca rozumiał powagę sytuacji. Z pewnym żalem odwrócił się ku ciemnemu wnętrzu piwnicy. One tam zostały. Wszystkie, jeden do jednego. Każdy mały łebek, ogonek, ząbek..wszystko! Jakiś ból zrodził się w jego sercu, choć bólem nazwać go nie potrafił. Przez te całe 5 lat życia nie czuł nic. Żadnego strachu, smutku, żadnej miłości. Ale czego można było się spodziewać po dziecku narkomanki, które pozostawione sobie tworzyło swój świat i miało swoje zabawki...pluszowe zabawki o zielonych oczkach. Trochę zbyt głośne, ale dające się szybko uciszyć. Nigdy nie miał z tym większego problemu.
    Spojrzał jeszcze raz w ciemną głębię.
    - Będę za wami tęsknił...przyjaciele. - pomyślał roniąc pierwszą w życiu łzę.

3 komentarze:

  1. Niesamowity,nieokiełznany magnes zwierzęcy.Bardzo fajne opowiadanie, gratuluję pomysłu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo klimatyczne i popieprzone opowiadanie. Przeczytałam je z zapartym tchem!

    Rika

    OdpowiedzUsuń
  3. Po "POST MORTEM" najlepsze opowiadanie, jakie wyszło spod pióra Anny. Bardzo wciągające, mocne i wbijające się w głowę! Tak jak ktoś napisał "nieokiełzany, magnes zwierzęcy". Proszę o więcej!

    OdpowiedzUsuń