czwartek, 11 lutego 2010

DEMONICZNE ROZGRZESZENIE

Przyćmiony blask ekranu telewizora rozświetlał mrok pokoju. Wychudły mężczyzna w średnim wieku siedział naprzeciwko odbiornika wpatrując się w kolejkę Ekstra Ligii. Jego twarz była pociągła, wypalona przez kilkadziesiąt papierosów dziennie, a wzrok mętny jak resztka piwa w niedomytym kuflu. Widać było, że jest sam, a nawet nie sposób byłoby go widzieć w innej sytuacji. Tuż obok fotela, w ciszy i odcięciu od rzeczywistości leżał stary, liniejący kot. Co jakiś czas ruszał ogonem; była to jedyna oznaka życia z jego strony. Niespodziewanie jakiś dziwny zamęt, którego mężczyzna nie był w stanie wyczuć, przeraził go tak, iż szybko wybiegł do sąsiedniego pokoju. Chuderlak nawet nie zauważył zniknięcia zwierzaka. Uraczony wybitną akcją, aż podniósł się z fotela i całym sercem dopingował piłkarza zmierzającego prosto do bramki. Wyglądało na to, że będzie to kolejny gol, który definitywnie rozsądzi o wyniku meczu. W ostatniej sekundzie, gdy piłka kopnięta przez ciemnoskórego chłopaka poszybowała do bramki, telewizor zgasł i nastała całkowita ciemność. 
- Kurwa! - zaklął siarczyście zirytowany mężczyzna. - Ty łajzo! Chodź no tu pieprzony futrzaku! - wrzeszczał w niebogłosy. - Znów pogryzłeś kable ty parszywy zasrańcu! Już dawno powinienem z tobą skończyć. Słyszysz mnie?! - rzucił puszką w kierunku przedpokoju.
W tej chwili ekran rozbłysnął na nowo, choć jedyne, co było na nim widać to „śnieg”. Mężczyzna był tak zajęty uderzaniem w obudowę odbiornika, że nawet nie zauważył jak w oddali przemknął szarawy cień. Dopiero urwany, koci jęk zwrócił jego oczy w stronę nieprzeniknionej ciemności przedpokoju.
- I co się drzesz gadzino?! - wrzasnął w stronę przejścia pomiędzy pokojem, a dalszą częścią mieszkania.
Odpowiedział mu jedynie trzeszczący dźwięk łamanych kości. Zanim zdążył zareagować ociekające szkarłatem ścierwo upadło tuż pod jego nogi. Zdezorientowany, przyćmiony zbyt dużą ilością alkoholu, popatrzył na krwawy ochłap. Przykucnął i z przerażeniem rozpoznał w nim swojego zwierzaka, który jeszcze przed momentem łasił się u jego stóp. Poskręcane w przedziwny sposób kończyny i pozwijane w kłębek, nie przestające krwawić wnętrzności, wydzielały okrutny swąd.
Mężczyzna spojrzał przed siebie. Brązowe, pokryte bliznami i buro-żółtą ropą stopy zdawały się sunąć w jego stronę, aż stanęły tuż przed jego nosem. Chuderlak podniósł głowę ku górze. Postać podała mu kościstą rękę. Zgniłe mięso zatrzęsło się na niej, jak gdyby zaraz miało odlecieć. Śmiertelnik nie wiadomo dlaczego ujął dłoń mrocznej istoty. Była lodowato zimna, skostniała, a jej długie sine palce pokryte rozkładającym się ciałem.
Przybysz spojrzał na mężczyznę, który sięgał mu do pasa; a co trzeba było przyznać - ów mężczyzna miał ponad dwa metry wzrostu.
Twarz demona była ziemista z odkrytymi nozdrzami i jak reszta korpusu, pokryta mięsem w późnym stadium rozkładu. Nos miał długi, zadarty, którym głęboko wciągał powietrze. Czaszka pokryta była kępą liniejących włosów, być może sierści. Najdziwniejszy był fakt, iż demon nie posiadał gałek ocznych, a ich miejsce wypełniała lejąca się oczodołów nieokreślona, żółtawa ciecz.
Mężczyzna wbrew logice nie czuł strachu, ale wielkie współczucie dla przeraźliwego stworzenia. Postać otwarła martwe usta. Dolna warga była lekko oberwana; ukazywała stalowe szczęki.
- Twoje serce jest pełne bólu i gniewu. - popłynął głos z wnętrza krtani demona. O dziwo był delikatny, jak u kogoś, kto za życia był pełen miłości. - Jestem tu, by uwolnić cię od bólu zepsucia, oddaj mi go, a będziesz wolny na wieki… Nie pragnę wiele tylko twego żalu i skruchy…
Demon mówił, podczas gdy w umyśle mężczyzny powstawały wszystkie najokrutniejsze wspomnienia będące niczym ogień piekielny za życia. Potężny ból wstrząsnął jego ciałem, aby zaraz potem powalić go na podłogę. Oczom grzesznika ukazały się obrazy demonicznych postaci, które w przyszłości miały pławić się nad jego nieszczęsną duszą. Nie sposób było je opisać; niektóre miały postać cieni o płomiennych spojrzeniach, inne były tylko głosem, ale katusze jakie zadawały wydawały się nie mieć końca.
- Pytam po raz kolejny. - odezwał się demon. - Czy pragniesz oddać to, co sprawia ci ból? Czy chcesz pozbyć się esencji życia i jego cierpienia?
Mężczyzna był nieugięty. Jakaś ponadludzka moc kazała mu walczyć, lecz ból stawał się nie do zniesienia. Śmiertelnik opadł z sił, choć wszystko, co widział i czuł istniało jedynie w jego podświadomości.
Umysł i serce człowieka są jego esencją, tym co nakazuje mu trwać, a teraz coś spoza tego świata pragnęło to posiąść… i to za wszelką cenę.
- Nie walcz z tym, czego pokonać nie możesz. - odezwał się demon, widząc, że mężczyzna traci wole walki. - Nie jesteś w stanie przeciwstawić się mojej woli. Jestem tym, który posiada wszelkie dusze! - wykrzyknął, a jego głos przeistoczył się w piekielny ryk. Nie było w nim ani cienia dobroci.
Chuderlak popatrzył na bestię z lękiem, gdy ta przyłożyła dłoń do jego torsu. Kościste palce wpijały się w jego ciało. Krwawa plama zaczęła się powiększać pod naporem zwyrodniałych paznokci. Nagle twarz istoty przybrała wyraz zdziwienia, które następnie przeistoczyło się w dziką satysfakcję.
- Dokonało się! - ryknął. - A więc płacz, jak ja płacze przez wieki, bo oddałeś mi cierpienie i ból. Niech esencja zła twych grzechów spłynie w najcenniejszy z członków! - wykrzyknął z wyniosłym tonem, jakby zło samo w sobie wiodło go na zatracenie.
Demon z niewyobrażalną prędkością wbił kościstą dłoń w pierś mężczyzny i trzymając ją w środku ciała, uśmiechał się ironicznie. Jednym ruchem wyszarpnął serce. Popatrzył na nie z satysfakcją - było pulsujące i krwawe, zupełnie jak kałuża, w której spoczęło ciało grzesznika. Nie zastanawiając się ani chwili włożył wciąż bijący organ do ociekających śliną ust. Połknął go. Powoli schylił się nad leżącym mężczyzną i własnymi „łzami” zasklepił wejście do jego klatki piersiowej, a ciało zabliźniło się tak dokładnie, jak gdyby nigdy wcześniej nie zostało naruszone… już tylko zakrzepła krew ogłaszała cichy stan śmierci…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz